Co trzeci zamęczony był Polakiem…

Obóz w Dachau – miejsce martyrologii duchowieństwa polskiego

Piękna Bawaria i Dachau…

Podczas moich wakacyjnych wędrówek podróżowałem po południowej Bawarii. Kraina ta, z pięknem Alp, rezerwatami przyrody i parkami krajobrazowymi stanowi jedno z miejsc na ziemi, dających możliwość zapatrzenia się w piękno uczynione ręką Stwórcy. Dojeżdżając jednak do Monachium, miałem przed sobą inny, ważniejszy cel, dla którego tu przybyłem. Nieopodal bowiem, około 15 km na północny-wschód od miasta, znajduje się muzeum ? były obóz koncentracyjny KL Dachau, otwarte w 1965 r. dopiero w dwadzieścia lat po zakończeniu II wojny światowej. Wędrując po jego terenie dotarłem do Kaplicy Śmiertelnej Agonii Chrystusa. Na zewnętrznej jej ścianie w 1972 r. staraniem pozostałych przy życiu byłych więźniów ? polskich księży, z ówczesnymi biskupami: K. Majdańskim i I. Jeżem, umieszczono tablicę z napisem głoszącym, że: Tu w Dachau co trzeci zamęczony był Polakiem, co drugi z uwięzionych tu Księży polskich, złożył ofiarę z życia…. Uprzytomniłem sobie liczbę 2794 księży z całej Europy podbitej przez Niemcy hitlerowskie, z 1780 moimi polskimi braćmi w kapłaństwie, którym przyszło urodzić się na przełomie XIX i XX stulecia oraz w początkowych latach XX wieku.

Ksiądz to wróg systemu

Eksterminacja duchowieństwa w latach II wojny światowej wynikała z wrogiego stosunku państwa hitlerowskiego do Kościoła katolickiego. Polscy duchowni byli w sposób szczególny znienawidzeni przez Niemców za ich postawę w okresie zaborów i powstania wielkopolskiego. Po zakończeniu wojny obronnej we wrześniu 1939 r. ziemie polskie zostały podzielone przez władze okupacyjne na Generalne Gubernatorstwo i okręg, który od stycznia 1940 r. nosił nazwę Kraju Warty. Gauleiter tego okręgu, Artur Greiser, na łamach prasy wypowiedział się, iż: katolicki kler występował jako główny motor nienawiści oraz nieprzejednanej woli wyrzucenia nas Niemców (…), nie może nam przyświecać zatem inny cel poza uświadomieniem sobie tego faktu i wzięcia go pod uwagę…. Ta uwaga hitlerowców skupiła się nie tylko na bezwzględnym eliminowaniu duchowieństwa, ale także ziemiaństwa i inteligencji polskiej, bo grupy te stanowiły bardzo często ostoję tożsamości narodowej, co stało w sprzeczności z założeniami polityki narodowościowej III Rzeszy, dążącej do ubezwłasnowolnienia i wyniszczenia ludności polskiej na zajętych przez siebie terenach.

Aresztowania, przesłuchania i wywózki

W Kraju Warty, do którego należał także Kalisz, pierwsi księża wygarnięci zostali spośród ludzi, wśród których pracowali, już po klęsce wrześniowej, jesienią 1939 roku. Dalsze zatrzymania miały miejsce na przełomie zimy i wiosny 1940 r. oraz w marcu i początkach października 1941 roku. Akcję eksterminacyjną, na rozkaz Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy, realizowały ? na podstawie wcześniej sporządzonych list imiennych ? terenowe oddziały policji bezpieczeństwa. Zatrzymani księża trafiali do obozów przejściowych niejednokrotnie tworzonych w pozamykanych klasztorach. Znajdowały się one w Bruczkowie koło Borku Wielkopolskiego, w Chludowie pod Poznaniem, w Kazimierzu Biskupim, w Lądzie koło Słupcy, w Lubiniu i w Miejskiej Górce pod Rawiczem. Księża przewożeni byli także do Szczyglina koło Mogilna, Goliny koło Konina i do obozu utworzonego w Konstantynowie koło Łodzi. Umieszczano ich też w miejskich więzieniach oraz w poznańskim Forcie VII. Z wszystkich tych miejsc dalsza ich droga prowadziła najczęściej do obozów koncentracyjnych ? zwłaszcza do Auschwitz, na Majdanek, do Mathausen, Sachsenhausen i Dachau.

Nie dałbym rady bez Boga…

Jeden z ostatnich żyjących do dnia dzisiejszego kapłanów więzionych w Dachau, ks. Leon Stępniak, na pytanie: jak przeżył?, odpowiedział, iż: żył ze świadomością, że jeżeli Pan Bóg zechce mnie ocalić, ocaleję, jeśli nie, taki dopust Boży. Moim zadaniem było przeżyć szczęśliwie dzień dzisiejszy. Jutro oddawałem Bogu (…). Nie dałbym rady bez Boga…. Stanęli mi przed oczyma ci wszyscy księża ? ale także i świeccy ? tamtego czasu, którzy z heroizmem znosili obozową codzienność ? z głodem, upokorzeniem, pracą ponad siły, z próbami pseudomedycznymi, śmiercią wyzwalającą niejednokrotnie z okrutnego cierpienia, a czasem cudownie ocaleni.

Eucharystia obozowa ? blok nr 26

W początkowym okresie wojny duchowni przewożeni do Sachsenhausen krzepili się możliwością odprawiania Mszy św. w specjalnie na ten cel wydzielonym baraku. W obozie tym jednak wielu straciło życie. We wspomnieniach z tego czasu przeczytać możemy, iż w upale letnim znowu pustoszeją nasze szeregi. Umierali na zatrucie krwi, na zgorzel płucną, na zapalenia płuc, połączone z ostrą niewydolnością serca. Wiarą tych, którzy żyli podyktowane było oddanie swych dni św. Józefowi (znanemu szczególnie księżom z diecezji włocławskiej), w grudniu 1940 r. jeszcze przed wywózką do Dachau. W samym zaś Dachau, księża na skutek zabiegów Stolicy Apostolskiej mogli także sprawować Mszę Świętą – w krótkim czasie od stycznia do września 1941 roku. Msze św. celebrował wyznaczony przez władze obozowe ks. Paweł Prabucki (diecezja chełmińska), który jako główny celebrans codziennie konsekrował hostie spoczywające na dłoniach uczestniczących w Eucharystii kapłanów. Ufnością do Niepokalanego Serca NMP podyktowane było ślubowanie złożone przez nich 31 października 1942 roku. Więźniowie ci, w kolejnych dwóch latach oddali się w opiekę Najśw. Sercu Pana Jezusa (w I piątek marca 1943 r. i 5 marca 1944 r.). Później, kiedy polskim kapłanom zakazano sprawowania Mszy św. (barak nr 26), mieli oni na tyle siły i hartu ducha, by Przenajświętszą Ofiarę odprawiać w ukryciu, przekazując Najświętszy Sakrament w postaci konsekrowanych cząstek chleba z głodowych racji codziennego pokarmu, także świeckim współwięźniom poprzez osadzonych w obozie kleryków.

Nikt tam z władz nie zaglądał

Polscy księża bardzo często udzielali pomocy i wspierali duchowo współwięźniów. Na przełomie 1944/1945 r. w obozie wybuchła epidemia tyfusu, 23 polskich księży nie zważając na bezpośrednie niebezpieczeństwo zarażenia się pospieszyło z pomocą chorym współwięźniom: pocieszając, rozgrzeszając i udzielając konającym wiatyku. Biskup polowy ks. Józef Gawlina z informacji uzyskanych od współbraci kapłanów powiedział: iż rozpoczęły się rządy Jezusa. Nikt tam z władz nie zaglądał, nikt o nic nie pytał (…). Codzienna Msza św. była radością dla umierających szkieletów ludzkich. Opuszczeni przez wszystkich, garnęli się tłumnie do Jezusa, który zamieszkał wśród nich w Eucharystii i w osobach kapłanów.

Oddali Ojczyznę i siebie św. Józefowi

Aktem wiary księży więźniów była Nowenna do św. Józefa zakończona oddaniem się pod Jego opiekę, odmawiana w kwietniu 1945 r., kiedy lęk mieszał się z nadzieją, że może jednak zostaną oswobodzeni. Słowa Aktu ślubowania przygotowali księża kanonicy: Bolesław Kunka i Franciszek Jedwabski, który też odczytał Akt powierzenia się w Opiekę św. Józefowi, kończący się słowami: Patronie Kościoła Świętego, prosimy Cię, utwierdź nas i cały nasz naród w niezachwianej ufności Bogu, w grożących niebezpieczeństwach, chroń rodziny polskie oraz spraw, byśmy rychło i szczęśliwie wrócili do ukochanej Ojczyzny. Wyzwolenie obozu 29 kwietnia 1945 r. uznane zostało przez wielu za cud dokonany za przyczyną św. Józefa. W jednej ze swoich wypowiedzi arcybiskup K. Majdański przytoczył opinię dziennikarki amerykańskiej, która po przeprowadzonych wywiadach z tymi, którzy ocaleli w obozie w Dachau, stwierdziła: kapłani katoliccy (…) wiedzieli dlaczego tam się znaleźli. Oni wiedzieli, że pozostało tylko ich świadectwo, ich poświęcenie, ich powołanie (…) niezależnie od warunków i czasu, a zależnie tylko i wyłącznie od naśladowania Jedynego Wzoru, Jedynej Osobowości, Jedynego Powołania, jakim jest Jezus Chrystus, Wieczny i Najwyższy Kapłan….

Wracając do Kalisza… Czasami opowiadam pielgrzymom, schodząc z nimi do Kaplicy Męczeństwa i Wdzięczności, znajdującej się w podziemiach bazyliki św. Józefa, ufundowanej przez byłych więźniów KL Dachau, jako wotum dziękczynne, o cudzie Józefowej Opieki i o kapłanach, moich braciach, którzy potrafili świadomie zaakceptować i zrozumieć do końca przynależność do Jezusa Chrystusa.

Ks. Sławomir Kęszka

Add Comment

Your email address will not be published. Required fields are marked *